Deszcz zacinał jak szalony, a my wybraliśmy się na grilla. Zanim doszliśmy na miejsce, byliśmy już cali mokrzy, ale to nie przeszkodziło nam w świetnej zabawie i niezłej wyżerce.
Jak widać po Puni, była już cała mokra i miała dosyć, a to był wieczoru dopiero początek :). Puncia wytrwała do samego końca, a jak wróciliśmy do domu to padła na łóżko i zasnęła od razu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz